Historie

Jan Kaczkowski, wyjątkowy ksiądz i dobry człowiek

Ksiądz Johnny w kinie

Ks. Jan Kaczkowski od kilku miesięcy znów daje o sobie znać. Tym razem jako bohater filmu „Johnny„. Głównym wątkiem jest przyjaźń księdza i jego protegowanego Patryka. Patryk nie może odnaleźć się w dorosłym życiu a swoje frustracje wyładowuje wdając się w rozboje i kradzieże za które ponosi surowe konsekwencje.

Żyjąc w matni bez nadziei na przyszłość w końcu na swojej drodze spotyka „Johnnego”. Z początku trudna relacja przeradza się w walkę o lepszą przyszłość Patryka. Cała historia przeplatana jest wątkami dotyczącymi choroby Kaczkowskiego. Glejak 4 stopnia brzmi jak zły sen.

Ksiądz Jan mimo swoich trudności nie poddaje się i dalej kontynuuje działania na rzecz pomocy chorym w stworzonym przez siebie hospicjum.

W rolę księdza Kaczkowskiego wcielił się zdolny Dawid Ogrodnik, który ma za sobą wiele ról realnych postaci np. Tomasza Beksińskiego. Według mnie Ogrodnik idealnie oddał zachowanie, a także cierpienie Jana. Drugoplanowy Piotr Trojan odtwarzający rolę Patryka też spełnił swoje zadanie.

Film wzbudza wiele emocji od śmiechu po łzy wzruszenia. Na uwagę zasługuje idealnie dobrana muzyka, która dodatkowo potęguje doznania. Pada wiele mądrych słów, nad którymi warto się zastanowić. Po to między innymi poszłam na ten seans.

Jan Kaczkowski i niełatwe życie

Jan Kaczkowski urodził się 1977 r. z lewostronnym niedowładem, co spowodowało trudności z chodzeniem. Dodatkowo miał duże problemy ze wzrokiem. Te ułomności w żaden sposób go nie ograniczały w działaniu. Śmiało można powiedzieć o nim człowiek czynu. Już jako ksiądz aktywnie pomagał potrzebującym i chorym.

Dzięki swojej determinacji i pokonywaniu przeszkód, a także wiary we własne możliwości w 2004 założył Puckie Hospicjum Domowe im. św. Ojca Pio, którego został prezesem i dyrektorem 5 lat później. Należy dodać, że jego działania nie były zbyt łaskawie przyjęte przez zwierzchników kościoła. Mimo to nie ugiął się i dalej pomagał potrzebującym.

Naprawianie ludzi

Oprócz skupieniu na sprawach hospicjum dużo pracował z trudną młodzieżą. Tak poznał Patryka. Jego podejście, brak oceniania, owartość sprawiły, że miał z nimi świetny kontakt. Wzrok może miał kiepski, ale potrafił widzieć dobro w ludziach. Taką szansę dostał Patryk, którego Jan Kaczkowski wspierał w rozwijaniu pasji gotowania.

Dzięki niemu Patryk został szefem kuchni, a także mężem i ojcem trójki dzieci. Jedno z nich nazwał na cześć Jana. Sam w wywiadzie podkreśla ile dla niego znaczył i ile mu zawdzięcza.

Akcja Woodstock

W 2015 r. Ksiądz Jan zaskoczył wszystkich pojawiając się na Przystanku Woodstock. Publika od razu go pokochała za brak dystansu, mądrość i celne, śmieszne riposty. Nie prawił kazań w sztywnym stylu. Sam widząc kruchość życia zachęcał do czerpania z niego ile się da.

Jan Kaczkowski
Jan Kaczkowski Woodstock, źródło Fakt.pl

Obejrzyjcie ten długi, ale bardzo mądry wywiad. Chciałabym, aby każdy potrafił w taki sposób odpowiadać jednocześnie zmuszając do refleksji.

Przykład do naśladowania

O księdzu Kaczkowskim postało wiele artykułów, a także książek, których był autorem np. Życie na pełnej petardzie. Wcale mnie to nie dziwi, bo to jeden z nielicznych ludzi, z których warto brać przykład. Autentyczny, skromny, skupiony na pomocy innym. W filmie wypowiada słowa, że to co można innym ofiarować najdroższego to swój czas. Zgadzam się z nim w 100%. Nie ma nic ważniejszego.

Na filmie są sceny konania pensjonariuszy hospicjum. Jedni odchodzą cicho, inni rozpaczliwie próbują jeszcze utrzymać się na powierzchni życia.

Czy to jest film o umieraniu? Tak. Czy to jest film o przemijaniu? Tak. Czy to jest film o samotności? Nie.

Ksiądz jasno daje do zrozumienia, że nawet w ostatniej godzinie ktoś przy nas będzie i potrzyma za rękę. Nawet jeśli to będzie osoba spoza rodziny.

Radzenie sobie z własną chorobą

Przykład księdza Jana Kaczkowskiego może być budujący np. dla chorych na raka. Jego postawa w obliczu ciężkiej choroby może zainspirować i skupić myśli na działaniu na czasie, który pozostał. W kwestii leczenia robił co mógł, a pomiędzy kontynuował swoją misję dla innych. Zdaję sobie sprawę, że każdy musi znaleźć własną drogę i własny autorytet, ale może dla kogoś Johnny nim będzie.

Ksiądz Jan Kaczkowski odszedł 28 marca 2016 r. w swoim rodzinnym domu w Sopocie.

Przeczytaj artykuł: Duchowość w chorobie onkologicznej, Grupa wsparcia dla chorych na raka.